Nazwy tworzone przez roślinożerców są absolutnie świetne, więc jeśli jeszcze ich nie znacie – dziś pomogę Wam zrozumieć wegeszyfr!
Wegańskie słowotwórstwo jest jedną z najsłodszych i najbardziej nieporadnych rzeczy, jakie dano mi było obserwować. Niby już powinnam przywyknąć, ale to nadal bawi tak samo. Serio, próbowaliście kiedyś nernik? Brzmi super, co?
Czasem kiedy opowiadam komuś, co jem i posługuję się tymi wszystkimi wariacjami słownymi, widzę na twarzy rozmówcy niezrozumienie i zdziwienie naraz.
Z jednej strony jest masa osób, która śmieje się z tego, że wegetarianie „podrabiają” mięsne jedzenie, z drugiej – dlaczego nie, skoro kojarzy się z czymś, co jest pospolite i tradycyjne? Weganie znaleźli swój sposób na inspirowane dania i wymyślili im przeurocze nazwy.
TOFUCZNICA
Skoro jajek nie smażymy, spróbowaliśmy z twarożkiem sojowym zwanym tofu. Szybko okazało się, że wychodzi coś supersmacznego i w zasadzie można uznać, że działa to podobnie jak jajecznica. Tylko że z tofu. Więc tofucznica.
SOJONEZ
Jeśli ktoś lubi jeść frytki po belgijsku, ale jednocześnie trzyma się swojej wegańskiej ścieżki pełnej trawy i skowronków, łatwo można zrobić sojowy zamiennik tłustego sosu. Ja czasem używam tego zamiast masła, bo mi go brakuje. Majonez. Tylko że z soi. Więc sojonez.
TOFU PO GRECKU
Albo kotlety sojowe po grecku, ale to słabiej brzmi. Generalnie tam, gdzie inni wkładają ryby, my często wkładamy soję. Po kilku latach bezmięsnego życia mam wrażenie, że można z niej zrobić nawet ośmiornicę i żabie udka.
NERNIK
Twarogowe ciasto to jedna z tych rzeczy, za którymi można tęsknić po odstawieniu produktów odzwierzęcych. Na szczęście niedługo, bo szybko można wyczarować kremowe ciasto z nerkowców. Sernik. Tylko że z nerkowców. Więc nernik.
SOYELLA
Kto nigdy nie wyjadał kremu czekoladowego łyżką ze słoika, niech pierwszy rzuci kamieniem. Każdy ma czasem tę słabość, a że weganie nie chcą być jej pozbawieni, stworzyli sobie nazwę na taką Nutellę na bazie soi. Nutella. Tylko że z soi. Więc soyella.
TOFURNIK
Kolejna opcja jeśli chodzi o zamiennik ciast pełnych nabiału. Razem z nernikiem królują w wegańskich cukierniach i doskonale spełniają się w roli deserów bez mleka. Sernik. Tylko że z tofu. Więc tofurnik.
Napiszcie koniecznie w komentarzach, czy te nazwy były Wam obce. A może udało Wam się już spróbować któregoś z tych wegańskich przysmaków?