Kiedy przestaliśmy się teleportować? Pamiętacie w ogóle, że kiedyś to robiliśmy? Ja bardzo dobrze.
Jakiś czas temu serfując po Internecie wpadłam na status z pytaniem „za czym z dzieciństwa najbardziej tęsknicie?”. Zaczęłam się zastanawiać, rozważać różne sytuacje – od fikołków na trzepaku po jedzenie mandarynek obieranych przez mamę. Zjechałam do komentarzy i jeden mnie zupełnie rozczulił. Ktoś napisał, że tęskni za teleportacją.
No przecież! A to było takie naturalne!
Pewnego wieczoru usłyszałam „liczę do 10 i szukam!” i pobiegłam się schować. Wczołgałam się między kanapę a szafę i kucnęłam skrzywiona. Kryjówka okazała się być bardzo dobra, bo poszukiwania mnie trwały tak długo, że zasnęłam. Obudziłam się rano w swoim łóżku.
Wracaliśmy z imienin cioci. Siedziałam zapięta w foteliku samochodowym i wyglądałam przez okno. Jak zwykle liczyłam czerwone samochody, ale tym razem było to nudniejsze niż zazwyczaj. Powieki zrobiły się ciężkie, zasnęłam. Obudziłam się rano w swoim łóżku.
Całą rodziną siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy film. Jak zawsze w takie wieczory mama brała nożyk i obierała dużo jabłek. Wszyscy chrupaliśmy owoce wpatrzeni w ekran, rozłożeni na wielkiej kanapie. Po chwili mama wyciągnęła rękę w moją stronę podając kolejny kawałek, ale już spałam. Obudziłam się rano w swoim łóżku.
Kilka dni temu siedziałam w fotelu, trzymałam w rękach książkę i wertowałam kartki. Popijałam herbatę, zaznaczałam co ciekawsze fragmenty. W pewnym momencie zmęczona zasnęłam. Obudziłam się rano. Dokładnie w tym samym miejscu, w niewygodnych ubraniach i z bolącym od dziwnej pozycji karkiem. To już nie działa.
Tak. Zdecydowanie tęsknię za teleportacją.
Pingback: Audio: tęsknisz za teleportacją? - hania.es()