Każdy z nas zna ten moment, gdy po wstukaniu wiadomości rozmyśla się i usuwa tekst – a jest to pewna sztuka.
Niedawno jechałam z koleżanką do pracy tramwajem, godziny szczytu, ścisk i tłok. Obok niej chłopak wyjął telefon, przejrzał niemieckie portale informacyjne i napisał wiadomość po angielsku do Jessiki:
„Hope you had a good flight. Have a nice day!”
Kliknął „send” i po sprawie.
Po chwili otworzył rozmowę jeszcze raz i dopisał:
„It feels so lonely without you”
Tu się zatrzymał, spojrzał przez okno, wykasował literkę po literce z niewysłanego SMS-a i schował telefon.
***
Wszyscy miewamy te momenty. Zawahania, niepewności, czy już możemy to powiedzieć głośno, nazwać, sklasyfikować, czy jednak jeszcze za wcześnie i byłoby to niekomfortowe lub niezręczne.
Mamihlapinatapai (język yaghan) – uczucie, moment, spojrzenie dzielone przez dwie osoby, z których każda chce zainicjować coś, czego obydwie pragną, ale żadna nie chce być tą, która zacznie.
Czasem ryzykujemy, uznajemy, że lepiej spróbować albo po prostu nie zdążamy się rozmyślić. Czasem jednak się reflektujemy, że teraz jedna taka wiadomość może przekreślić to, co mamy, coś zepsuć, coś zburzyć.
Zerkamy na telefon cały czas, tęskniąc za powiadomieniem. Czujemy w kieszeni wibracje, które nie istniały. Przed snem sprawdzamy dziesięć razy, czy nic nie przyszło i zastanawiamy się, czyj teraz ruch. Czy spisać to, co wypełnia nasze myśli i nie daje spokoju, czy jednak poczekać. Czy kliknąć „send”, czy nadal czekać na ikonkę na ekranie.
I cała sztuka niewysyłania wiadomości polega na tym, by wyczuć, kiedy trzeba się do niej zastosować, a kiedy nie.