Przeraża Cię, że wszyscy dookoła zwiedzają świat, otwierają swoje biznesy, biorą śluby i wiedzą, co tak naprawdę chcą robić w życiu, a Ty ani trochę? Spokojnie, jest nas więcej.
Coraz częściej zauważam, że żyjemy w społeczeństwie, które permanentnie czuje się niewystarczające. Porównujemy się do innych bez przerwy i konia z rzędem temu, kto wymyśli na to sposób, lekarstwo, cokolwiek.
Z tym, że dla siebie jesteśmy zazwyczaj o wiele bardziej surowi niż dla otoczenia. No i lubimy stawiać się obok mistrzów w każdej dziedzinie, zapominając, że nie da się być najlepszym we wszystkim.
Sama łapię się na tym, że paraliżuje mnie taka myśl, że inni już przecież mają wszystko poukładane, zaplanowane całe życie i pięć opcji zapasowych, a ja przez dwa dni leżę i oglądam komedie romantyczne (jak dorosnę, chcę zostać Milą Kunis! Albo Natalie Portman!).
wolno nie wiedzieć?
Jakoś nie ma we mnie akceptacji na to, że wszystkiego TERAZ JUŻ NATYCHMIAST nie wiem i to jest w porządku. Że nie muszę odkrywać trzeciej Ameryki ani nawet przebiegać maratonu. Że mogę sobie, ot tak, po prostu żyć bez spiny i się nie przejmować, czy moi rówieśnicy albo znajomi już mają własne firmy, rodziny albo zdjęcia z dwudziestu różnych stolic świata.
Całe to samobiczowanie jest potwornie niebezpieczne. Zagraża przede wszystkim naszemu dobremu samopoczuciu i szczęściu, a czy nie to jest tak naprawdę najważniejsze?
tylko Ty jeden
No i oczywiście „wszyscy wszystko ogarniają” to straszna bzdura. Jak się mierzy kto lepiej ogarnia życie, a kto gorzej? W ogóle hej, od kiedy życie jest jakimś wyścigiem? Kto powiedział, że musimy mieć to, co inni? Mózg robi nas strasznie w balona, skoro czujemy się tacy odstający od reszty i tym samym wyjątkowi. Sorry, nie tak łatwo.
Wydaje mi się, że jest sporo ludzi, którzy potrzebują usłyszeć, że nie jest z nimi nic nie tak. Tych, którzy boją się, że radzą sobie gorzej od innych. Takich, co może i chcieliby odnosić sukcesy, ale wolą poleżeć. Którym się wydaje, że powinni robić coś innego, bo tak źle wypadają.
Zobacz też: Czas mieć ułożone życie
Więc ja tak trochę coachingowo, tanio brzmiąc (no trudno), chcę napisać do każdego z osobna: hej! Taki, jaki jesteś, jesteś spoko. I świetnie sobie radzisz, skoro dalej walczysz każdego dnia.
A w ogóle to ja też nie wiem, co będę robić za dziesięć lat. Nikt nie wie tak naprawdę. Więc przestań się biczować, że już wypadałoby to ogarniać.
Jeszcze coś, czego sama się teraz uczę: jeżeli jesteś zmęczony czy wykończona, to nie znaczy, że sobie nie radzisz. Może po prostu potrzebujesz odpocząć. To też jest okej.
I nawet jeśli to brzmi jak wyrwane z poradników motywacyjnych, to ja serio tak sądzę. Bo naprawdę nie musisz nic nikomu udowadniać, nie ma żadnej check listy, którą musisz wypełnić, nie ma medali do zebrania.
Wystarczy, że żyjesz. Keep going.
Pingback: Jesteś gorszy, winny i słaby – hania.es()
Pingback: o mojej depresji – hania.es()