Coraz częściej zaciekawiona przyglądam się tej presji, którą wywiera na nas otoczenie. Patrzę jak rośnie ona szybciej niż cukrzycy na diecie czekoladowej i chyba czas powiedzieć stop.
Niedawno słuchałam kolejnego narzekania na to, że w tej telewizji to same bzdury i Trudne Sprawy, w Internecie tylko słodkie kotki i szafiarki, a w radio ciągle pop, który nie wnosi żadnej wielkiej wartości do naszych żądnych wiedzy główek.
Krytykowanie wszystkiego, co nie zawiera w sobie pięciuset łacińskich zwrotów, dziesięciu wzorów i przynajmniej ośmiu teorii naukowych, jest ostatnio coraz bardziej popularne i przy okazji wkurzające.
Tu chodzi głównie o ten wieczny brak czasu, multitasking i robienia więcej niż niewolnicy w polu. Tak, ja też nie wpisuję się całkowicie w trend slow life, też się spieszę, też mam za krótką dobę i milion ważnych rzeczy do zrobienia – to ostatnio całkiem normalne – ale nie podoba mi się nacisk otoczenia na to, że wszystko musi takie być.
Mam wrażenie, że świat próbuje wywołać poczucie winy u tych, którzy dają sobie czasem wolne albo zwyczajnie mają inne rozrywki.
Lubisz czytać romansidła? Głupcze, weź lepiej sięgnij po coś naukowego, coś z tego wyniesiesz!
Oglądasz głupie seriale w telewizji? Ty chory człowieku, przełącz na Discovery i lepiej posłuchaj o tym, jak zrobiono pierwszy aparat!
Ciekawią Cię ubrania i przeglądasz sesje szafiarek? Głupcze, już lepiej sięgnij po artykuły o historii mody!
Włączasz muzykę popularną? Zmień na poezję śpiewaną, trochę kultury!
Nie.
Uczenie się jest super, a wiedza to jedna z fajniejszych rzeczy, jakie można zdobywać.
W końcu to też kobieta, czy coś.
Tylko że nie wszystko musi mieć stempel Nauczysz Się Z Tego Więcej Niż W Szkole, być potwierdzone przez amerykańskich naukowców i stworzone przez noblistów. Nie każda rzecz, którą robimy w życiu, musi dodawać nam plus sto do ciekawostek i trudnych słów, które imponują nieznajomym.
Jasne, to jest fajne i niektórzy mogą chcieć chłonąć tylko i wyłącznie wiedzę z wysokiej półki, a w wolnym czasie lubią liczyć całki. Nie mam absolutnie nic do tego, ale kompletnie idiotyczny jest ten nacisk, że to jedyny i słuszny styl.
Że śmianie się z Top Model jest gorsze niż śmianie się z Edisona albo, że płakanie za Chuckiem Bassem jest gorsze niż płakanie za Einsteinem. Nawet jeśli ten pierwszy jest postacią fikcyjną.
To nieprawda.
Pamiętajcie, że oglądanie słodkich kotków też jest ważne i każdy, kto próbuje Wam to wybić z głowy, nie ma racji. Publicystyka, reportaże i dokumenty są super, no ale halo – kotki też, nie wmówicie mi, że jest inaczej. Dlatego tak jak kocham naukowe książki i matematykę, tak uwielbiam zdjęcia pięknie ubranych dziewczyn, kotki i śmieszne filmiki. I nie ma w tym absolutnie nic złego.
Jak będę potrzebowała nacisku, to pójdę na masaż, a tę presję niech świat sobie wsadzi w dupę. Wracam do kotków i na dziś polecam Wam to samo.