Bo nie znajdują ani jednego powodu, dla którego nie mieliby tego robić.
Codziennie natykam się na sfrustrowanych ludzi, którzy szydzą z osiągnięć innych i z jakiegoś powodu tłumaczą przed sobą ich powodzenia.
Sąsiad ma nowy samochód? Na pewno ukradł. Po Sieci krążą zdjęcia dziewczyny, która schudła trzydzieści kilogramów? To na pewno Photoshop. Nastoletni chłopak zdobywa popularność na YouTube? Na pewno ma bogatych rodziców i to wszystko kupione.
Jak bardzo nieszczęśliwi muszą być ludzie, którzy mają problem z tym, że ktoś odnosi sukces?
To, że Kim Kardashian jednego wieczoru zarobi więcej niż Wasze matki przez dekadę, nic Wam nie zabiera. Gdy koleżanka z pracy wygra wycieczkę na Karaiby, Wy niczego nie tracicie.
Dlatego ich powody do szczęścia nie powinny być Waszymi powodami do nieszczęścia.
Przecież fajnie, że komuś się powodzi. Dobrze dla niego! Super, że ktoś goni swoje marzenia i osiąga cele. To daje nam jednego spełnionego człowieka więcej, a takimi się przecież chcemy otaczać, nie? Każdy mówi, jak to chciałby żyć wśród inspirujących, szczęśliwych ludzi, a gdy oni się pojawiają, nagle próbuje podciąć im skrzydła, zaatakować i pohejtować.
Logiczne.
Ale tylko dla tych, którzy potrzebują ściągać wszystkich do swojego poziomu, bo czyjeś wygrane i odhaczone cele przeszkadzają im w normalnym funkcjonowaniu. Bez sensu.
***
Ci, którzy są zadowoleni ze swojego życia, pogodzeni z codziennością i których rzeczywistość nie frustruje, umieją cieszyć się z sukcesów innych. A ci, którzy węszą wszędzie spiski, przekręty, oszustwa i kradzieże, muszą być naprawdę bardzo smutnymi, nieszczęśliwymi ludźmi.
Wybierzcie sami, do której grupy chcecie należeć.
Spodobało się? Udostępnij ten tekst znajomym:
Pingback: #4 W Waszym rytmie. | W rytmie slow()