Dziś Halloween. Pamiętam, że w podstawówce na religii mówiono nam, co i jak mamy myśleć, też w tym temacie. Teraz wiem, że ten przedmiot to jedna z największych głupot systemu edukacji.
Od szóstego roku życia przez pięć dni w tygodniu po kilka godzin dziennie siedzimy w szkole. Uczymy się – najpierw literek, potem strobilizacji polipów, całek. Ale przez wszystkie dwanaście lat chodzimy też na lekcje religii. No debilizm.
Przedmiot, który zabija myślenie
Katecheci kazali wkuwać modlitwy na pamięć i zaliczać na ocenę śpiewanie psalmów. Opowiadali nam o jakimś typku zza chmur, którego nikt z nas nie widział i nie słyszał, a który zabrał naszemu koledze z klasy mamę – ot tak.
Te lekcje zabijają myślenie. Dlaczego? Bo słuchamy na nich o tym, co mamy sądzić i jakie powinno być nasze zdanie – a każde inne jest złe. Jedyne wyjaśnienie to często bo bóg tak chciał. Nie dowiadujemy się dlaczego, jakie są za i przeciw, nie ma dyskusji. Jest wyraźne tak i koniec. Czego to uczy kilkuletnie dzieci? Braku kreatywności. Po co mają się wysilać i wyrabiać własne zdanie, skoro i tak jest jedno narzucone odgórnie, bez możliwości sprzeciwu?
To, czy ktoś wierzy i w co, to jego osobista sprawa, z tym nie mam prawa się kłócić. Ja mam w dupie to, czy jesteście katolikami, ateistami czy pastafarianami. Ale dlaczego nie ma tego w dupie system edukacji?
Po co to?
Staram się, ale wciąż nie rozumiem jaki jest sens. Czemu? Bo nie ma. Przedmiot Wiedza o Religiach byłby o wiele ciekawszy i coś by się z niego wynosiło, ale to co jest nam serwowane na lekcjach to odtwórcza sprawa. Nic, kompletnie nic dzieciakom nie daje, niczego nie uczy. Co gorsze – jest stratą czasu i mordercą kreatywności.
A jeśli ktoś sądzi, że potrzebuje słuchać o danej religii, dowiadywać się czegoś, uczyć w tym temacie – powinny być zajęcia dla chętnych. Bez listy obecności, bez ocen, bez sprawdzianów. Dlaczego? Bo to nie jest nauka. To jest wiara. Luźne zajęcia zrzeszające wiernych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o teologii byłyby okej.
Ale w żadnym wypadku nie przyklasnę temu, co się teraz w szkołach dzieje. Trzeba siedzieć, słuchać babki, która ma wiecznie jedną stylówę, śpiewać o tym, jak uwielbia się faceta z zaświatów i zaliczać formułki, deklaracje wiary, których kilkuletnie dziecko nie rozumie. Więc albo głupio powtarza, albo siada w ostatniej ławce i wykorzystuje te dwie godziny w tygodniu na co innego.
Przez całe siedem lat mojego uczęszczania na lekcje religii bardzo dużo się nauczyłam.
Nie pokonacie mnie w Państwa i Miasta.
Pingback: Katecheci. | Ja, chudy – blog()
Pingback: Oceny z religii i WF-u są dobre, bo niesprawiedliwe | Dreamscatcher.me()
Pingback: Blue Coaster33()
Pingback: Weźcie ten lajfstajl - hania.es()
Pingback: Czy Polska to na pewno kraj bezwyznaniowy? - hania.es()
Pingback: Czego chcą kobiety? - hania.es()
Pingback: 10 najgłupszych argumentów mięsarian - hania.es()