Bo nie nienawiść, a obojętność jest przeciwieństwem miłości.
– Podaj do Maćka! – szepnęłam, wręczając koleżance złożoną karteczkę. Pamiętam jakby to było wczoraj, jakie miałam spocone dłonie i jak koślawo napisałam na wyrwanym z zeszytu kawałku papieru
Chcesz po lekcjach zobaczyć moją bazę? H.
Dwa dni wcześniej po lekcjach dostałam od Olka różę. Nie polnego chabra, nie przydrożną stokrotkę, a czerwoną, długą różę, którą kupił za swoje kieszonkowe na rynku obok naszej podstawówki. Olek powiedział mi wtedy:
Kocham Cię i chcę grać z Tobą w gumę do końca moich dni.
Dwanaście lat później z chłopakiem, z którym mieliśmy mieć wspólny dom, psa i dzieci, zdarzyło nam się pokłócić o jakąś pierdołę. Nie chodziło o nieumyty kubek ani o zbyt słoną zupę, ale coś w tym stylu. Ubrałam buty i wyszłam.
Niedawno temu wpadłam na dziewczynę, z którą kiedyś przesiedziałyśmy i przegadałyśmy kilkadziesiąt nocy, do której pukałam o trzeciej nad ranem z dwoma butelkami wina i płytą Radiohead, by zastać ją zawiniętą w kokon z koców. Potem zrobiła coś tak perfidnego, że nasze drogi musiały się rozejść.
Maciek nie napisał mi „nie mam czasu”. Nie odrzucił liściku ze słowami „nie chcę”.
Po prostu go przeczytał i zignorował. Nie zliczę ile razy zamiast wymieniać się karteczkami, zastanawiałam się o co mu chodziło.
Nie rzuciłam się Olkowi na szyję i nie obiecałam dawać mu odpisywać odmiany to be przez najbliższy rok. Nie powiedziałam też, że go nie lubię, jest słaby w gumę i ma dać sobie spokój.
Po prostu zostawiłam go tak przed wejściem do podstawówki z różą w ręce. Olek później zamiast na tabliczce mnożenia, skupiał się na wysyłaniu mi pięknych kartek szkolną pocztą.
Kiedy ubrałam buty, nie było żadnych dramatów, krzyczącej miłości i scen rozpaczy. W żadnym wypadku nie znienawidziliśmy się, bo nie mieliśmy za co.
Po prostu staliśmy się dla siebie obojętni, tracąc ten błysk w oku słysząc swoje imiona.
Gdy mijałam na ulicy tę dziewczynę, nie byłam zła. Nie chciałam polepszać z nią stosunków, ale też nie przeszło mi przez myśl, żeby życzyć jej źle. Tylko ona niespodziewanie dzień później napisała, najwidoczniej wcale nieobojętna.
Wszyscy przeżyjemy miłość i swoje przez nią przecierpimy.
Wszyscy przeżyjemy nienawiść i to, co z nią związane, przyjmiemy na klatę.
Ale porządnie w ryj da nam właśnie obojętność.
Pingback: W ciągu jednego życia - hania.es()