Od ponad trzech lat mam zdiagnozowaną niedoczynność tarczycy. Choroba dotyka coraz więcej osób i jest bardzo upierdliwa, dlatego warto ją jak najszybciej wykryć i nauczyć się z nią żyć.
Co to jest?
Zaburzenie, które sprawia, że tarczyca produkuje za mało hormonów w stosunku do potrzeb organizmu. I przy okazji rozpierdala wszystko, co może, zniechęca i takie tam.
Pytałam wielu endokrynologów i innych specjalistów o to, skąd właściwie się to bierze. Otóż widzicie – nie wiadomo. Są teorie, że przez genetycznie modyfikowaną żywność, są, że to wina Czarnobyla lub stresu, ale nic nie jest pewne i potwierdzone. Jednak faktem jest, że choroba dotyczy coraz większej części populacji. Najczęściej dotyka dorosłe kobiety – aż 7% ma niedoczynność!
Jeśli rozpoznajecie u siebie objawy wypisane poniżej, a nie badaliście się pod tym kątem – koniecznie to zróbcie! Jeżeli jednak usłyszeliście już ten wyrok co ja, jutro podrzucę Wam moje lifehacki na życie z chorobą i chętnie poznam Wasze.
Po pierwsze – ospałość
Przed dobraniem odpowiednich tabletek mogłam spać 13 godzin dziennie i wciąż czułam się jak zombie! A wiecie co zrobiłam na próbnej maturze z polskiego? Taak, zasnęłam. I przespałam pół godziny! No, teraz się śmieję jak to opowiadam, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu…
Po drugie – zatrzymana woda
Przy niedoczynności zatrzymuje się w organizmie mnóstwo wody i nawet nie tyle co jesteśmy grubi, a mamy uczucie napompowania, nadmuchania. Występuje też przez to cellulit wodny, puchnie twarz, mogą pojawić się wole w okolicach szyi. Nic fajnego ani zdrowego.
Po trzecie – metabolizm
Oprócz tego, że czujemy się jak balony pełne wody, mamy o wiele wolniejszy metabolizm niż przeciętny człowiek (heh, wczoraj było – Czemu godzisz się na przeciętność?, a tu bym się jednak chętnie zgodziła!). Szybciej tyjemy, musimy uważać na to, co jemy i o wiele wolniej chudniemy. Prawidłowa dieta w naszym przypadku to bardzo ważny punkt i pomijanie go nie wróży niczym dobrym.
Przy czym taka Maffashion, która również ma niedoczynność, wygrała w życie, bo nie ma problemów z wagą, a tylko czasem puchnie jej twarz, co widać na zdjęciach. Nie zawsze mamy wszystkie objawy, jednak mało kto ma takie szczęście.
Po czwarte – humorki
Szaleją nam hormony. Badania wykazały, że mamy o wiele większą skłonność do zachorowania na depresję, do tego częste wahania nastrojów i ogólne złe samopoczucie jest oczywiście wynikiem tego, co zachodzi w naszym organizmie.
Ostatnio w kolejce do endokrynologa spotkałam kobietę, z którą mąż prawie się rozwiódł, bo nie mógł wytrzymać jej humorków – by rozwiązać problemy poszli do psychologa, skąd skierowano żonę na badania! Okazało się, że to wszystko wina jej hormonów, a po ustaleniu leków wróciła już do swojego normalnego trybu życia i przestała być taka nieznośna! ;)
Po piąte – niechcemisizm
Wiąże się to po części z ospałością, ale nie tylko. Wszyscy znają niechcemisizm, z tym zastrzeżeniem, że my musimy walczyć z nim bardziej niż sam Ferdynand Kiepski. Jeśli marudzisz więcej niż zawsze i szukasz codziennie miliona wymówek, by nie ruszać się z łóżka – to może pocieszyć Cię fakt, że jest szansa, że możesz zwalić to na chorobę. Niestety, nawet ona nie zwalnia z obowiązku zmotywowania się i ruszenia tyłka w kierunku zdobywania świata! Po prostu, no cóż, masz trudniej i musisz nauczyć się mocniej mobilizować.
Po szóste – kondycja
Co tu dużo mówić, znowu mamy trochę utrudnioną sprawę z ćwiczeniami, bo kondycja gorsza niż normalnie i ciężej ją zbudować. Szybciej się męczymy i sport często sprawia nam więcej trudności niż innym. Ja jednak wykryłam chorobę w czasach, kiedy trenowałam codziennie i nie było mowy o spadku kondycji czy formy, bo konkurencja nie spała. Da się to okiełznać, chociaż trzeba ćwiczyć więcej niż zdrowy człowiek by uzyskać te same efekty.
***
Brzmi tragicznie, co? No tak, jeśli miałabym wymienić pozytywne aspekty tej choroby to… cóż, lista byłaby pusta. Ale jeśli niedoczynność szybko zostanie wykryta i leczona, a przy tym wie się jak z nią żyć, to jest całkiem znośna. Jutro znajdziecie na blogu tekst z moimi podpowiedziami co do życia z niedoczynnością tarczycy, zajrzyjcie koniecznie jeśli ją macie/podejrzewacie (już jest! Tu!).
Wszystko, co wymieniłam mocno ingeruje w codzienność, dlatego dość łatwo można zaburzenie u siebie wykryć, ale liczy się, by jak najszybciej zareagować. Pamiętajcie – nie wolno ignorować sygnałów, które wysyła Wam organizm!
Jeśli właśnie odkryliście, że opis bardzo do Was pasuje – chętnie poczytam, które objawy zauważacie u siebie, podzielcie się w komentarzach!
Pingback: Blue Coaster33()
Pingback: 10 powodów, przez które nigdy nie będzie równouprawnienia - hania.es()