Stolica to bardzo fajne miasto i łatwo się w nim zakochać, ale trochę strach mówić o tym na głos, jeśli nie urodziło się tu piętnaście ostatnich pokoleń Twojej rodziny.
Mieszkam w Warszawie rok. Zdążyłam się w tym czasie już związać z tutejszymi miejscami, ludźmi i klimatem. Dobrze mi tu, dość szybko się zaaklimatyzowałam i przywiązałam. Jestem zakochana w mojej Słoikolandii i na ten moment ani trochę nie chcę się stąd wynosić.
Ale!
Ale mówienie o tym na głos to trochę samobójstwo, bo są ludzie, którzy mają z moim entuzjazmem ogromny problem. To ci, którzy dumnie nazywają się rdzennymi Warszawiakami i na każdego przyjezdnego reagują z obrzydzeniem, nawet jeśli pachnie fiołkami, nie nosi szortów do połowy pośladków i nie spluwa na chodnik.
Więc jeśli myślicie, że możecie przeprowadzić się na Marszałkowską i beztrosko cieszyć się okolicą, to jesteście w wielkim błędzie! Zaraz ktoś, kto ma babkę urodzoną w szpitalu na Żelaznej przyjdzie i sprowadzi Was do pionu; sprawi, że poczujecie się od niego gorsi tylko dlatego, że Wasze drzewo genealogiczne nie wyrosło pod Pałacem Kultury.
Nie wiem, czy to występuje w każdym większym mieście, czy tylko w stolicy, ale tutaj trochę strach mówić, że Ci się podoba i już kochasz to miejsce, bo zaraz ktoś wyskoczy ze swoimi pouczającymi tekstami, że Ty tak lepiej nie mów, lamusie jeden, bo jesteś tu od roku, więc nie masz do tego prawa. Stul pysk i oddal to zdanie.
Ale w sumie bawi mnie fakt, że są ludzie, którzy sądzą, że mają na wyłączność prawo do lubienia jakiegokolwiek miasta. Do tego to ci sami, którzy myślą, że są w niezrozumiały sposób lepsi niż przyjezdni tylko dlatego, że ich rodzina stąd pochodzi.
To jedna z najbardziej abstrakcyjnie głupich rzeczy, z jakimi się spotkałam.
Nie bądźcie tymi ludźmi, którzy mają problemy z tym, że komukolwiek podoba się ich miasto. Serio, jest tyle powodów, przez które można nie lubić innych, że ten, że zakochują się w Waszej miejscowości jest jednym z najbardziej bucowatych i debilnych.
Nie róbcie tak. Pozwólcie innym lubić Warszawę.
Pingback: My, balkonowi znajomi - hania.es()