A jak nie ma to niech się zamknie.
Za każdym razem jak piszę coś o wychowywaniu dzieci (na przykład Raz w dupę to jest przemoc, czyli NIE klapsom czy Dajmy dzieciom noże), to zastaję komentarz, że nie powinnam się wypowiadać na temat dzieci, bo ich nie mam.
To komentarze debili.
Dlaczego? Bo tylko debile są tak głupi i ograniczeni żeby sądzić, że powinno się wypowiadać jedynie na temat tego, co się doświadczyło.
Czy onkolog musi mieć raka, żeby się mądrzyć na jego temat?
Czy psychiatra musi być chory psychicznie, żeby był wiarygodny?
Czy żeby powiedzieć, że bicie żon jest złe, trzeba być żoną albo taką mieć?
Czy żeby sądzić, że gwałciciele powinni być karani, trzeba przeżyć gwałt?
No chyba kurwa nie.
Owszem – tak jak onkolog nie ma doświadczenia w chorowaniu na raka, psychiatra w przechodzeniu depresji, tak ja nie mam doświadczenia w wychowywaniu swojego dziecka… so fucking what?
Czy doświadczenie determinuje wiedzę albo empatię?
Nie. Bo dobry onkolog nie musi mieć raka, psychiatra depresji, a ja nie muszę być Murzynką, żeby być przeciwko dyskryminacji czarnych, lesbijką, by być za ślubami jednopłciowymi i mieć dzieci, żeby się wypowiadać na temat ich wychowywania. O karze śmierci też mówią raczej nieskazani.
Trzeba być debilem i zupełnym ignorantem by sądzić, że dopóki się czegoś nie przeżyje samemu, nie można się o tym wypowiadać.
Można. Wystarczy używać mózgu. Bo wiedza, myślenie i empatia są ważniejsze niż doświadczenie.